31 gru 2014

projekt: wyprawka cz. 3 / tekstylia.

Jak tam Wasze sylwestrowe plany? Wychodzicie, czy może zostajecie w domu? My spędzamy je na własnej kanapie. Przygotujemy coś pysznego do jedzenia, zaopatrzymy się w zapas kocy i poduszek, włączymy jakiś film i... będziemy odpoczywać. Taki już los Matki w 8mym miesiącu ciąży, że najlepsza impreza to ta we własnym domu. Ale nie narzekam! J. grzeje w piecu, maluszkowe tekstylia spokojnie schną roztaczając w całym domu piękny zapach dzidziusia, a ja oglądam ubranka i segreguję kolejne partie do prania. Uwielbiam to!

I właśnie o tekstyliach chciałabym wspomnieć dziś kilka słów. Od kocyków, otulaczy, pieluszek i innych potrzebnych dodatków jestem wprost uzależniona. Myślę, że mam ich spory zapas. Ale to dobrze, bo lepiej żeby ich nie zabrakło, kiedy okażą się potrzebne.
Post podzieliłam na kilka kategorii. Poniżej znajdziecie opis każdej z nich. I znowu - to mój subiektywny wybór.

Rożek - właściwie powinien znaleźć się już w poście o szpitalnej wyprawce. Maleństwa, które dopiero się urodziły podobno lubią być dość szczelnie owinięte i "otulone". Taki rożek będzie przydatny w samym szpitalu, jak i po wyjściu z niego. Można używać go jako pierwszej "kołderki" układając Potomka w łóżeczku / kołysce lub trzymać w nim karmionego piersią. Nasz pochodzi od in the bright world i również ozdobiony jest chmurkowym motywem, który tak lubimy (pamiętacie post z chmurką w roli głównej?). W tym rożku fajnym dogodnieniem jest zapięcie na rzep (i tu niespodzianka! również wycięty w kształt chmurki), bo jest to szybkie i wygodne rozwiązanie. Dodatkowo w rożku umieszczona jest płaska podusia-chmurka, którą bezpiecznie można podkładać maluszkowi pod główkę do snu. Podobno nie powinno się używać klasycznych poduszek aż do ukończenia przez dziecko 1go roku życia.


Otulacze i pieluszki - niezastąpione w szpitalu (okrycie tetrowymi pieluszkami, ogrzanymi przez Tatę, ledwie urodzonego Maluszka) i w domu (ulewanie, podkładanie do spania pod główkę). Przemiłe w dotyku, pomocne latem (okrycie śpiącego maluszka, osłona przy karmieniu piersią, zasłonięcie przed słońcem). Warto je mieć, po prostu.


Kołderki i kocyki - dla noworodka raczej kocyki. Kołderki będą musiały chwilę zaczekać. Jako że na tym punkcie mam absolutnego fioła, nasz Potomek ma już przygotowany prawdziwy arsenał tych ogrzewających tekstyliów. Od grubszych z wypełnieniem (Pink No More), przez włóczkowe (Mamas&Papas) po cieńsze w przeróżnych wariacjach - z polarem minky, z bawełny, tkanych... Od kocyków jestem po prostu uzależniona i nie mam umiaru.



Alternatywą dla kołderki jest śpiworek. Moja Mama mówi, że ja jako dziecko straszliwie rozkopywałam wszelkie okrycia. Dlatego też spałam w śpiworku. Może mały T. będzie miał to po mnie i dobrym rozwiązaniem będzie układanie go do snu w śpiworku...?


Reczniczki z kapturkiem - z dobrej jakościowo tkaniny chłonącej wilgoć, miękkiej w dotyku. Kapturek założony na maleńką głowkę zawsze odrobinę osłoni Maluszka przed chłodem w trakcie wycierania. Mam tylko dwa i myślę, że jakieś jeszcze dokupię.


Co dorzuciłybyście do mojego spisu, Drogie Mamy?

Pod poprzednim wyprawkowym postem otrzymałam masę rad i muszę przyznać, że kilka punktów w naszej szpitalnej liście zmieniło się pod Waszym wpływem. Coś dopisałam, coś wykreśliłam. Jesteście nieocenione! Dziękuję!

Życzę Wam wspaniałej zabawy i wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym roku. Muszę przyznać, że ja wchodzę w rok 2015 z nutką obawy, ale też z maaaasą ciepłych myśli i uczuć. Będzie dobrze, musi być!

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

28 gru 2014

projekt: wyprawka cz. 2 / co zabrać do szpitala?

Wiele większych szpitali w naszym kraju wrzuca na swoje strony internetowe listy, wg. których przyszła Mama powinna spakować torbę dla siebie i Maleństwa na czas pobytu w szpitalu, a także na wyjście do domu.
Przeglądałam kilka takich list, czytałam opinie na forach internetowych i blogach. Jednak największą pomocą okazała się być dla mnie Anicja, która sama jest Mamą od kilku miesięcy i doskonale pamięta co w szpitalu zdało egzamin, a co nie.

Przygotowałam sobie małą ściągę, wg. której zamerzam spakować naszą torbę. Od razu chcę wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie pozycje na liście to moje subiektywne wybory, a produkty które znajdą się w spisie wybrałam analizując składy, opinie i... wierząc, że będą najlepsze dla mojego Bobasińskiego i mnie samej.


Zdaję sobie sprawę, że w wielu przypadkach np. podkłady poporodowe nie będą nam potrzebne, gdyż są bezproblemowo dostępne na oddziale położniczym (Patrycja, dzięki za informację z pierwszej, porodowej, ręki!), ale jestem osobą, któa takie rzeczy lubi po prostu mieć zapakowane. Czuję się wtedy przygotowana. Tak już mam.

Zamówienie na podstawowe środki higieniczne, kosmetyki i kilka innych rzeczy złożyłam internetowo analizując... ogromne różnice w cenach! I tak np. w pewnej aptece zestaw do karmienia Medela Calma kosztuje ponad 85zł, a w tej, w której robiłam zakupy niecałe 50zł. Robi różnicę, prawda? W podsumowaniu koszyków zrobionyn w obu aptekach wyszło mi ponad 70zł róznicy. Jeśli chcecie, aby Wasze zakupy przyjechały prosto do Waszego domu bez kosztów przesyłki, nie macie czasu na porównywanie cen i chcecie załatwić wszystko prosto z Waszej kanapy to polecam Aptekę Gemini. Sama zrobiłam w niej zakupy i czekam na swoją paczkę (i nie, nie jest to reklama).


Zdjęcia w kolażach pochodzą ze stron producentów.

Sporo ubranek do szpitala dla małego T. udało mi upolować na wyprzedaży w internetowym Smyku. Również ten sklep oferuje darmową dostawę, w tym przypadku do wybranego salonu Empik. W przypadku pajacyków do spania wybrałam te sprzedawane w zestawach, to samo zrobiłam z czapeczkami. Szybko i przyjemnie, bez podnoszenia się z łóżka.

Jeśli chodzi o taki punkt jak np. "czarne skarpetki" to wyczytałam gdzieś, że podczas porodu i po nim strasznie marzną stopy. Moje są wiecznie zimne, więc biorę skarpetki do szpitala. Wybór koloru wydaje się o tyle oczywisty, co bezpieczny. Wafle ryżowe czy biszkopty to neutralny ratunek dla wygłodniałej Mamy. Wolę je ze sobą mieć, po prostu. CROCSy? Może nie jest to najpiękniejsze obuwie, ale na pewno w 100% funkcjonalne. Ja mam w domu dwie pary (właściwie to 1,75 pary, bo pół jednego klapka zjadła mi Figa) i nie wyobrażam sobie bez nich codziennego życia. Ubrudzą się? No to do mycia. Nie chce mi się ich myć? No to siup, do pralki!
Ważny punkt to wygodne ubranie do wyjścia ze szpitala. Ja zabieram ze sobą rewelacyjne (noszę je non stop) spodnie nowej, polskiej marki MumMeCode, dłuższy sweterek, bawełnianą bluzkę i kolejne piękne buty czyli... EMU. Muszę przyznać, że w czasie zimowej ciąży są niezastąpione - łatwe w zakładaniu (nie wyobrażam sobie sznurować butów...) i cieplutkie. Zresztą niezastąpione są każdej zimy - innych butów już nie noszę.

Jeśli jakieś moje wybory Was zastanawiają, to dajcie znać. Oczywiście czekam na Wasze spostrzeżenia co do szpitalnej torby. Bardzo jestem ciekawa, czy o czymś zapomniałam? Napiszcie koniecznie, zdążę jeszcze dopakować!

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

22 gru 2014

panna zielona.

J. przywiózł w sobotę choinkę. Założyłam jej światełka i... nie mogę się napatrzeć jaka jest piękna! Taka po prostu zielona, naturalna. Ozdoby czekają na powieszenie, ale może zaczekamy do Wigilii, a ja nacieszę się taką ubraną tylko w drobne lampki...?


Chciałam dziś zobić kilka świątecznych zdjęć, ale padający deszcz za oknem po pierwsze ie nastraja zbyt świątecznie, a po drugie jest tak ciemno, że fotografowanie w mieszkaniu w ogóle nie wchodzi w grę.

W tym roku biorę udział w akcji zorganizowanej przez Karolinę z Houseloves. 13 dziewczyn, 13 prezentów. Będę Santa Bloggerem!


Pozdrawiam serdecznie życząc Wam słońca (bo na śnieg nie można chyba za bardzo liczyć...),
Agnieszka.

PS. Od kilku dni tworzę szpitalną listę wyprawkową dla Mamy i Potomka. Jeśli chcecie, mogę się nią z Wami podzielić - może komuś się przyda za jakiś czas.

18 gru 2014

Dziś kończę 25 lat. Dużo? Mało? Chyba po prostu w sam raz. Czuję, że to idealne miejsce i moment.
Grudniowa lista marzeń mocno się skróciła, bo moja Rodzina postanowiła mnie porozpieszczać i spełnić moje marzenia. Szczęściara ze mnie! Ten rok był dla mnie wyjątkowy. Upływający czas przynosi wiele dobrego. W naszym życiu bardzo dużo się zmieniło. I choć bywały chwile, że wątpiłam - zawsze pojawiało się rozwiązanie. Dzięki mojemu J., Rodzinie i Przyjaciołom.


Dziękuję, że tu jesteście, bo to także dzięki Wam mogę z uśmiechem na twarzy mówić: "Oby tak dalej!". To był piękny rok!

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wspaniałego dnia,
Agnieszka.

17 gru 2014

projekt: wyprawka cz. 1 / pielęgnacja.

Pokoik tworzy się cały czas. Przestawiamy, przesuwamy, układamy. Pojawiają się coraz to nowe przedmioty, które oprócz pięknego wyglądu i zdobienia przestrzeni mają także, a może powinnam napisać - przede wszystkim, zdecydowanie ważniejszą funkcję: mają ułatwiać i uprzyjemniać życie Małego Człowieka, oraz jego rodziców. Kilka dni temu pisałam post o kolorze, który chcę wprowadzić do pokoiku małego T. Miętowy - delikatny, lekko przybrudzony, w połączeniu z szarością zdecydowanie trafia w mój gust. Więc kiedy otworzyłam wielką paczkę (moglibyśmy się spakować do niej wszyscy - J., Figa i ja) od Beaba Polska oniemiałam. I muszę przyznać, że nie tylko ja. Przyjechała do nas wanienka Camele'o, organizer na podręczne przedmioty i akcesoria do pielęgnacji. Jak się pewnie domyślacie - właśnie w TYM kolorze, miętowym!



J. złożył stojak, umieścił w nim w wanienkę i zaczęło się oglądanie. Tworzywo, z którego jest wykonana Camele'o jest bardzo przyjemne w dotyku. Określiłabym je jako... welurowe? Wysokość stojaka też jest bardzo fajna - nie trzeba się schylać, aby wygodnie trzymać Maluszka. Akcesoria i organizer wykonane są bardzo estetycznie i myślę, że z przyjemnością będziemy z nich korzystać. 




Kupiłam też kilka ręczników z kapturkiem i wciąż rozważam kwestię kosmetyków dla Malucha. Sama używam dermokosmetyków marki Emolium, więc biorę je pod uwagę. Druga marka o której myślałam to Oilatum, seria Baby. A może jakaś ekomarka dla niemowląt? Kwestię kosmetyków będę rozważała trochę później - przy pkazji kompletowania szpitalnej wyprawki dla mamy i Maleństwa.
Wyprawkowych postów w najbliższym czasie na pewno trochę się pojawi, bo chciałabym pokazać Wam, że niektóre przedmioty oprócz czysto praktycznego aspektu (są po prostu potrzebne) są naprawdę pięke i warto poświęcić trochę czasu na szukanie perełek.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

15 gru 2014

wyniki!

No i kto powinien wygrać? Dawno nie miałam tak ciężkiego do zgryzienia orzecha. Wasze odpowiedzi były naprawdę wyjątkowe. Cieszy mnie frekwencja, Wasza wena, piękne odpowiedzi. Muszę przyznać, że miałam spory kłopot, komu zrobić prezent pod choinkę.
Ze wszystkich odpowiedzi wybrałam 10. Z tych dziesięciu po prostu... wylosowałam jedną.

Szczęśliwym zdobywcą odkurzacza BOSCH zostaje...


Bardzo proszę o szybki kontakt na agafleischer@gmail.com - postaramy się, aby prezent dotarł wprost pod Pani choinkę.

Wszystkim biorącym udział w konkursie dziękuję serdecznie za wspólną zabawę i zapraszam na kolejne!

A moim osobistym wynikiem, przyprawiającym mnie o zawrót głowy jest liczba odsłon bloga widniejąca na pasku bocznym po prawej stronie - to już ponad MILION! Dodatkowo na Facebooku bloga lubi już 1600 osób.

Dziękuję Wam za to przeogromnie!


Miłego dnia,
Agnieszka

11 gru 2014

a od jutra...

... jeśli wszystko dobrze pójdzie, będę mogła przed nazwiskiem pisać "mgr inż.". Trzymajcie za mnie kciuki, dobrze? Bardzo się przydadzą. Poproszę J. o wielki kubek gorącej herbaty z miodem i cytryną i wracam do czytania notatek. 



Wczoraj wieczorem, zakopana pod futrzastym kocem, zajmowałam myśli czymś, co mnie odstresowuje. Stworzyłam kolejny łapacz w kolorach pokoiku naszego T. Jak Wam się podoba?
Pompony dostaliśmy od wspaniałej Miss Pompon - spójrzcie tylko jakie są równiuteńkie!


Pozdrawiam wszystkich ciepło,
Agnieszka.

PS. Wiem, że część z Was czeka na wyniki konkursu. Pozwólcie, że zajmę się nimi w weekend.

9 gru 2014

czuję miętę!

Ostatnio dotarło do mnie, że do pokoju małego T. chciałabym delikatnie wprowadzić jeszcze jeden kolor - miętowy. Zależy mi na lekko przybrudzonym odcieniu. Wyszukuję więc drobiazgi, które spełnią moje kolorystyczne oczekiwania. 
Jednym z miętowych dodatków będzie plakat Michelle Carlslund "Let's Dance?" z internetowego sklepu Kapibara. Mam w sobie jakiś niewytłumaczalny sentyment do marynistycznych akcentów, a uroczy pirat tańczący ramię w ramię z niedźwiedziem po prostu mnie urzekł.


Wciąż zastanawiam się nad lampą. Póki co rozwiązanie wymyślone przez mojego J. zastępuje trudny wybór abażuru i zabawnie urozmaica widok gołej żarówki. Szczerze? Nie wiem czy ja bym na to wpadła, ale takie wyjście z sytuacji tak bardzo mi się spodobało, że dopóki nie wymyślę jaka lampa zawiśnie pod sufitem - tak zostanie.


Dziś w Poznaniu cały dzień świeci słońce. A jak tam w Waszych miastach? Mam nadzieję, że i dla Was nadchodząca Pani Zima jest dziś łaskawa.

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

3 gru 2014

diabełek i... konkurs!

Jakiś czas temu dostałam od firmy Bosch propozycję testowania odkurzacza. Jak się pewnie domyślacie, w domu w którym mieszka pies, odkurza się często. Fajnie więc, jeśli sprzęt, którego do tego używacie jest wygodny w użytkowaniu. Nasz poprzedni odkurzacz, choć wcale nie stary, mocno się zużył. Odkurzanie przynajmniej co drugi dzień mocno daje w kość. I wcale nie chodzi o mnie, a o odkurzacz właśnie. Dlatego z przyjemnością przyjełam propozycję Bosch'a, a w naszym domu pojawił się mały, czarny diabełek...




Ochoczo zabraliśmy się wszyscy do testów. Figa która zawsze towarzyszy nam przy codziennych obowiązkach, Pan J. i ja. Jak to wygląda w naszym mieszkaniu? Otóż jakieś 75% powierzchni zajmuje bukowy parkiet, w pokoju u małego T. leży średniej wielkości dywan, w salonie mamy naprawdę nieduży chodnik, a resztę powierzchni naszego mieszkania (w kuchni i łazience) pokrywają plytki. Dzięki regulacji mocy odkurzania na każdej powierzni można było to robić w komfortowy sposób. Kurz i sierść (której mamy właściwie bardzo niewiele - co ciekawe Figa gubi bardzo mało włosów) znikały w błyskawicznym tempie. Największym problemem jest u nas piasek, który wnosi się z ogrodu. I to jest właśnie powód, dla którego odkurzamy przynajmniej co drugi dzień. Bose wędrówki po mieszkaniu są o wiele przyjemniejsze zaraz po odkurzaniu. Również piasek został "wciągnięty" prze tego małego potworka w 100%.
Kolejna powierzchnia, którą sprawdziliśmy to kanapa, oraz posłanie Figi - wszystkie okruszki zniknęły z nich w mgnieniu oka. Podobało mi się coraz bardziej! 
I kiedy usiadłam, żeby zastanowić się, co tak naprawdę jest fajne w tym modelu, a co mi się nie podoba stwierdziłam, że świetne są:
  • Regulacja mocy odkurzania - mniejsze chodniki unoszą się przy najwyżej mocy. Wystarczy więc zmienić moc i voila!
  • Turboszczotka - no rewelacja - dywan wygląda jak wyczesany i sprawia wrażenie... świeższego?
  • Baaardzo długi kabel - podłączamy odkurzacz w jednym kontakcie i spokojnie jego długość starcza nam na odkurzenie każdego kąta
  • Waga - przyjemnie jest własciwie nie czuć sunącego za nami sprzętu.
  • Bardzo długa, teleskopowa rura - nie trzeba się w ogóle schylać.
  • Wygląd - niewielki czarny odkurzacz z czerwonym kablem wygląda bardzo estetycznie - niczym mały diabełek.

Jedyną rzeczą, która dla mnie osobiście jest "na minus" jest głośność testowanego Bosch'a. Nasz poprzedni odkurzacz był cichszy, ale... miał mniejszą moc, a co za tym idzie gorzej odkurzał. Jeśli mam porównać plusy i minusy, to zdecydowanie plusy przewyższają ten jeden minus. Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona i wiem, że będziemy go używać z przyjemnością, bo odkurzanie nim jest szybkie i efektywne.



A teraz... Niespodzianka dla Was!

Jeśli chcecie stać się posiadaczami takiego odkurzacza i sami przetestować jak sprawdzi się w Waszych domach, koniecznie zostawcie w komentarzu odpowiedź na pytanie:

Co zrobiłabyś/zrobiłbyś z czasem zaoszczędzonym na szybkim i efektywnym odkurzaniu?

Na Wasze odpowiedzi czekam do 10.12.2014, do 24:00. Autorkę bądź autora odpowiedzi, która po prostu mnie do siebie przekona, obdarujemy razem z marką Bosch odkurzaczem BGL3C236.

Konkurs odbywa się tylko na blogu!

Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie i zapraszamy do wspólnej zabawy,
Agnieszka, J. & Figa.

26 lis 2014

grudniowa lista marzeń.

Tak się miło składa, że w grudniu, oprócz prezentów pod choinką, dostaję także te... urodzinowe. W tym roku trochę trudno mi myśleć o sobie, bo ciągle przychodzą mi do głowy przeróżne przedmioty związane z Małym Człowiekiem, który pojawi się już w przyszłym roku. Usiadłam jednak i przeanalizowałam, o czym marzę. O jakich przedmiotach, tych naprawdę osobistych i tych trochę mniej, ciągle myślę. Powstała z tego mała lista życzeń urodzinowo-świątecznych. 

Ciekawi?


  1. Torba i pasek do aparatu. Uroczy wzór, w granatowo-karmelową kratę urzekł mnie od pierwszego spojrzenia. Mój aparat nabrałby z tym zestawem baaardzo osobistego charakteru. Pstrk.com
  2. Słynny już chyba we wnętrzarskiej blogosferze pled 'Twist a Twill'. Piękny wzór, wełna merynosów - czego chcieć więcej? Kapibara.com.pl
  3. Anatomia farmy - książka co prawda zdecydowanie dziecięca, ale tak pięknie wydana, że chętnie sama się w nią wczytam. Empik.com
  4. Położna - napisana przez chyba najbardziej znaną w Polsce położną - Jeannette Kalayta'e. Podobno świetna. No i bardzo u mnie na czasie aktualnie. Empik.com
  5. Gruba włóczka, najlepiej popielata. I chętnie Drops Polaris + odpowiednie druty na żyłce. Bo chcę nauczyć się robić na drutach. Włóczkowo.pl
  6. Nowy aparat. Nikon d7100 (+ obiektyw 18-105mm) - pasowałyby do niego obiektywy, które już mam. Bo przecież warto mieć marzenia, prawda?
  7. Notes w filcowej okładce. Szary filc i skórzane wiązanie bardzo odpowiada moim zimowym potrzebom. No i kocham notesy, po prostu. Anita się nudzi.
  8. Zestaw szarych krzeseł do naszego jadalnianego stołu. To bardzo urodzinowo. I z wielkim ukłonem w stronę moich Rodziców, bo to marzenie, już się spełniło.
  9. Najnowsza płyta Fisz Emade - Mamut. Z sentymentu do Pana Fisza. Empik.com
A Wy? O czym marzycie na Święta?

Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Agnieszka

PS. Wasza aktywność pod pokoikowymi postami jest niesamowita. Dziękuję!

25 lis 2014

projekt: pokój niemowlęcy cz. 5

Długo zapowiadany i skrzętnie wybierany mebel do pokoju małego T. w końcu się w nim pojawił. Wahałam się między starą szafą w stylu artdeco, a ikeowskim PAXem. Stanęło na IKEI. Powód? Trochę bałam się kupować szafę od kogoś obcego, bo mogły mnie spotkać różne niespodzianki - zapach, wygląd nie do końca taki jak na zdjęciach (z reguły zdjęcia w ogłoszeniach są fatalne, ciężko ocenić co się kupuje), niechciani lokatorzy starego drewna... Decyzję pomogła nam też podjąć moja natura, czyli "w gorącej wodzie kąpana". Pojechaliśmy na zakupy i... stoi. Prosta, biała - dwa, na półtora metra. Czy jestem zadowolona? Bardzo!


Jak widzicie pokoik będzie dość... inny niż typowy pokój niemowlęcy. Sądzę, że można się było tego po mnie spodziewać. Ostatnio skandynawską biel i czerń przełamuję akcentami w stylu modern i retro. Tworzy się z tego taka bardzo nasza mieszanka. 
Uważnie dobieram dodatki nie godząc się na kompromisy. Skoro robię coś od początku i mam możliwość wyboru - stawiam na przedmioty, które naprawdę mi się podobają. Chmurka, którą widzicie na zdjęciach pochodzi z in the bright world. Uroczy akcencik, ręcznie wykonany i dopasowany do moich potrzeb (Dziewczyny stworzyły ten rozmiar chmurki specjalnie dla mnie, bo duża była za duża, a mała za mała - to się nazywa zorientowanie na klienta!) - czego chcieć więcej? Jeśli chcecie zamówić podobny produkt - piszcie do Dziewczyn wiadomość na FB, albo skorzystajcie ze sklepu na MyBaze.com.





Szafa ulugnie jeszcze kilku drobnym przeróbkom. Co prawda podoba mi się taki prosty, biały mebel, ale lubię dodawać różnym meblom w naszym domu bardziej osobistego charakteru. W tym przypadku są tą porcelanowe gałeczki z Zara Home (swoją drogą - potrzebuję jeszcze jednej sztuki, gdyby ktoś miał - chętnie odkupię. Zara niestety już ich nie produkuje) i papier, którym wyłożyłam szuflady oraz niektóre półki w szafie. Pojawiły się także kolorowe pudła i metalowe wieszaczki, ale o tym wkrótce!



Niedługo planuję przygotowanie postu wyprawkowego. Ciekawi jesteście co udało mi się już zgromadzić? Syndrom wicia gniazda zdecydowanie mocno mnie dotyczy. Za jakiś czas pokażę Wam jego efekty.

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka.

19 lis 2014

szarówka.

Dziś przyszłam Wam życzyć po prostu miłego dnia. Jest tak szaro, że nie chce się ruszać spod kocyka. Figa obserwuje szalejące za oknem sikorki, a ja wrzuciłam pod prysznic doniczkowce. 


Lista rzeczy do zrobienia leży obok, a ja wykreślam z niej kolejne pozycje. I tylko pierwsza straszy mnie i łypie na mnie groźnie - "napisać kolejny rozdział pracy magisterskiej!". Obrona już w grudniu. Potrzymacie za mnie kciuki?

Pozdrawiam!
Agnieszka

18 lis 2014

jak żyć? / projekt: łapacze snów.

Albo raczej: jak robić zdjęcia kiedy od tygodnia nie było słońca? Od rana siedzę przy zapalonej lampie. W naszym mieszkaniu nastąpiło sporo zmian. W pokoju Potomka stanęło łóżeczko i złożona szafa. Chciałabym Wam wszystko pokazać, ale zdjęcia robione w pomieszczeniu nie nadają się do czegokolwiek. Czy to już tak będzie? Oby nie...

Tymczasem dziś chciałabym pokazać Wam łapacz, który zrobiłam na prośbę mojej Koleżanki. Miał do niej trafić już dawno, ale z powodu zawirowań z Pocztą trochę się to przedłużyło. Już, już miał zostać ponownie wysłany, ale... w ostatnim momencie wyrwałam go z objęć bąbelkowej koperty, żeby zrobić mu zdjęcia. Andzia, mam nadzieję, że mnie nie zabijesz!




Łapacz ze zdjęcia ma ok. 20cm średnicy, ogon ma ok. 30cm. Do jego wykonania użyte zostały różne rodzaje tasiemek, kawałki tkanin, a także skóra naturalna. Jak Wam się podoba?
Jeśli macie ochotę na taki łapacz - zapraszam do kontaktu: agafleischer@gmail.com



Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

13 lis 2014

Ms Green!

Pod poprzednim postem, kiedy przyznałam się do mojej bezgranicznej miłości do koloru szarego Iza napisała, że oprócz przezwiska Ms Grey powinnam mieć też drugie - zdecydowanie bardziej zielone. Cóż mogę powiedzieć? To najprawdziwsza prawda. Miłość do roślin przekazała mi Mama, która skończyła studia z kształtowania krajobrazu. W naszym domu zawsze było dużo kwiatów. Nic więc dziwnego, że i w domu, który tworzę razem z moim J. jest ich całkiem sporo. Właściwie... są wszędzie. W sypialni, w kuchni, w pokojach... Na półkach, komodach, parapetach - nawet na lodówce. Lubię rośliny, a one chyba lubią mnie.




Z ciekawostek mam w domu różne gatunki hoi, araukarię, kilka sukulentów, platycerium czyli tzw. łosie rogi, wielką clivię na którą wciąż szukam odpowiedniej osłonki, pileę peperomioides (któej notabene dłuuugo szukałam). Dodatkowo w ogrodzie panuje niezmiennie moja kolekcja host (mam już ok 40 różnych) i żurawek. Uwielbiam grzebać w doniczkach i na grządkach, przestawiać, aranżować. To jest mój klimat. A ziemia za paznokciami? No cóż, hoje przerzuciłam w keramzyt i zaczęłam uprawę hydroponiczną. Oby dobrze rosły!



Czujne oko wychwyci na zdjęciach pewne zmiany, które nastąpiły w ciągu ostatnich kilku dni. Dużo się dzieje i z przyjemnością pokażę Wam postępy prac. Jest coraz bardziej domowo i bardzo mnie to cieszy. Pokoik Potomka nabiera kształtów, przyjeżdżają nowe meble. Nie mogę się już doczekać kiedy to wszystko stanie na swoich miejscach.

Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Agnieszka.

PS. Jeśli macie jakiś problem z roślinami - dajcie znać w komentarzach, moze uda mi się pomóc choćby wirtualnie.


5 lis 2014

jesienne nastroje.

Pomału planuję weekendowe prace ogrodowe. Trzeba wykopać przekwitnięte rośliny jednoroczne. Ściąć pożółkłe liście liliowców i host. Uprzątnąć liście, które pospadały z winobluszczu i moreli. No i w końcu wkopać cebulki wiosennych roślin. Ogród szykuje się na zimę.



Lubię takie wydanie jesieni. Sprane kolory i zszarzałe drewno uzupełnione pudełeczkami od Agnethahome - to właśnie ja. Dziewczyny-blogerki mówią na mnie Ms Grey. Ale co ja na to poradzę, że ten kolor po prostu fascynuje mnie swoimi możliwościami? Już wkrótce pokażę Wam kilka pięknych mebli w tym kolorze, które pojawiły się i pojawią w naszym domu. Nie mogę się doczekać!



Kwestia szafy do pokoju Potomka została rozwiązana. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać ją już po weekendzie. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem! W weekend wybieram się na giełdę staroci - moze upoluję jakiś ciekawy gadżet? Zostaje mi do przemyślenia kwestia ustawienia mebli w pokoju i dokupienia jeszcze kilku mniejszych elementów - między innymi lampy. Ale bliżej mi już do ogólnego zrealizowania planu niż dalej. Bardzo mnie to cieszy, bo mam spokojniejszą głowę.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,
Agnieszka.

31 paź 2014

to już jesień. / DIY

I wiem to na pewno. Dlaczego? Bo jesienią, kiedy opadną liście z pnączy rosnących w naszym ogrodzie, ścinam kilka pędów i plotę wieńce. Takie zupełnie proste - ot kilka gałązek uformowanych w kółko i oplecionych kilkukrotnie wokół siebie. Ta prosta ozdoba wnosi do wnętrza skandynawskiego ducha - wykorzystanie naturalnych akcentów jest przecież tak bliskie Skandynawom.



Większy wieniec powstał w zeszłym roku z pędów glicyni, która obrasta jeden z naszych balkonów, W tym roku muszę jeszcze poczekać, aż opadną liście, a pędy delikatnie zdrewnieją. Kiedy to się stanie, na pewno uplotę kolejny wieniec, bo okazał się być bardzo trwały. Drugi, mniejszy, zrobiłam godzinę temu - kilka gałązek dzikiego wina, ścinki szarego weluru i lniana wstążka. Prosto, szybko i efektownie. Czy nie tak lubimy najbardziej?



Zachęcam Was do zrobienia swoich wieńców. Oczywiście wiele rodzajów można kupić we właściwie każdej kwiaciarni, ale przecież własnoręcznie upleciony da nam najwięcej satysfakcji. 
Zimą, kiedy do Świąt będzie już blisko taki wieniec będzie piękną dekoracją domu, a może także własnoręcznie przez nas ozdobiony, stanie się prezentem dla kogoś bliskiego?

Pozdrawiam Was bardzo już jesiennie,
Agnieszka.