19 wrz 2017

to już rok! / czyli jak zorganizowałam garden party na 35 osób.

Blog zarósł kurzem. Trochę mi wstyd. Ale cieszę się, że na "wielki come back" mam dla Was taki piękny materiał. 
11. sierpnia mój młodszy Syn skończył ROK!



Zorganizowanie imprezy na 35 osób to nie lada wyzwanie. Jeśli myśleliście, że mam jakieś nadzwyczajne moce i umiejętności, to muszę Was rozczarować. Podzieliłam zadania wśród bliskich osób i w ten sposób zorganizowanie całego wydarzenia było przyjemne, a nie stresujące. Najbliższe mi osoby zaoferowały swoją pomoc, a ja postanowiłam nie udawać Alfy i Omegi i po prostu z niej skorzystałam. 

Ale od początku. 

Nie byłoby imprezy, gdyby nie porządny stół, na którym ustawiliśmy tarty, przekąski i napoje dla wszystkich gości.
Stół zrobiliśmy sami. Wykorzystałam leżące od kilku lat w garażu deski podłogowe i poprosiłam mojego Pana J. aby skręcił je w blat. Później to ja przystąpiłam do akcji. Zdecydowałam się na farby kredowe Annie Sloan, bo chciałam sprawdzić czy rzeczywiście można użyć ich bez szlifowania i gruntownego przygotowywania powierzchni, którą chcemy pomalować. Użyłam koloru Paris Grey, który w miarę potrzeb nalewałam sobie do miseczki (żeby nie dłubać w całej, dużej puszce) i rozcieńczałam wodą. Jestem zachwycona wydajnością i kryciem. Stół malowałam RAZ i ten raz zdecydowanie wystarczył żeby spełnić moje estetyczne potrzeby. Za radą Annie Sloan Polska na wierzch nałożyłam lakier i dzięki temu moim dechom niestraszne było rozlanie soku, czy ubrudzenie jedzeniem. Podest - jak go sobie roboczo nazywam - pod słoje z napojami, to także farby Annie Sloan - wymieszane kolory Duck Egg i Aubusson Blue. Tak samo krzesełko - to te dwie farby tylko w różnych proporcjach plus kapka English Yellow. Nie pytajcie jak to zrobiłam - mieszałam, mieszałam, sprawdzałam i dalej mieszałam... Wszystko zostało zabezpieczone lakierem, tak jak stół.


Baldachim - Zana by Mama - to taki sam, jaki wisi nad łóżeczkiem J.W tamtym jestem zakochana, poprosiłam więc Izę o uszycie drugiego - z szarej, gniecionej bawełny. Został zawieszony na gałęzi, rozpościerał się nad górą kocy, poduszek i puf - idealne miejsce żeby zaszyć się z talerzykiem jakichś pyszności!



Bukiety wymyśłiłam sobie sama. Nie chciałam korzystać z żadnej kwiaciarni, bo zależało mi na zminimalizowaniu kosztów imprezy. Część roślin zebrałam na łące podczas spaceru z naszym Roczniakiem, a po resztę pojechałam na lokalną giełdę kwiatową. W domu miałam kilka dużych słoi, w których razem z moją Przyjaciółką poukładałyśmy kolorowe kompozycje. 




Papierowe kule, pompony, rozety i balony zbierałam już od kilku miesięcy. Żeby był efekt o jaki mi chodziło, w otwartej przestrzeni naszego ogrodu musiało się tego znaleźć całkiem sporo. Kupowanie wszystkiego na raz byłoby zbyt dużym obciążeniem. Dlatego pomyślałam, że zacznę wcześniej  kompletować potrzebne rzeczy i  dużą część kupiłam już w... maju.



Jeśli zastanawiacie się skąd miałam tyle słoi to już tłumaczę: jeden miałam, dwa dokupiłam na Allegro  (za ok 20 i 30zł/szt!) i dwa pożyczyłam. Taki sposób serwowania napojów wydał mi się najbardziej praktyczny, a przy tym efektowny. No i miałam z głowy dolewki - każdy pił co chciał i ile chciał. Taka ilość była idealna!





Piękny tort dla J. z pierwszego zdjęcia przygotowała nasza Sąsiadka - cudownie mieć "za płotem" kogoś, na kogo zawsze można liczyć. Poprosiłam ją aby upiekła klasyczny "naked cake" i zostawiła mi dekorowanie. Do dekoracji użyłam cake topper'a przygotowanego przez Letters of Mine i takich samych kwiatów jak te, które znajdowały się w bukietach na stołach. Dzięki temu stworzyła się ładna, spójna całość. Goście raczyli się także (jak co roku, hihi!) przepysznymi bezami, które piecze moja Przyjaciółka. Tym razem upiekła aż trzy, więc żaden z Gości nie musiał obchodzić się smakiem. Śmieję się, że jeśli będę potrzebowała kiedyś ślubnych wypieków, to wiem kogo o nie poproszę!

Talerzyki (jadalne! przygotowane ze sprasowanych otrąb), papierowe kubeczki i jednorazowe sztućce to sprawdzona po pierwszej roczkowej imprezie opcja. Mycie naczyń (a nawet ładowanie zmywarki) po tylu osobach to kuchenny koszmar. Oszczędziłam go sobie i zdecydowałam się na jednorazówki. Teraz można znaleźć już tak różnorodne i estetyczne, że wg. mnie to najlepsza opcja, bo każdy znajdzie takie, jakie mu się podobają. Zresztą: nie miałabym nawet tak dużej zastawy, żeby każdy dostał porcelanowy talerz. To było najlepsze rozwiązanie.

Zdjęcia (te robione za dnia) to po raz kolejny dzieła niezastąpionej Izy. Na Roczku Starszego Brata to właśnie Iza stała za obiektywem aparatu i przygotowała dla nas piękną relację. Tym razem nie mogło być inaczej i razem z nami w to słoneczne, sierpniowe popołudnie była właśnie Ona. Reportażowe zdjęcia zostawiam w rodzinnym albumie, ale dekoracjami bardzo chciałam się z Wami podzielić. Dzięki Izie mam taką możliwość.

Menu przygotowane zostało wspólnymi siłami (Mamo, dziękuję!). Były różne tarty ze słonym nadzieniem, hummus, tarteletki z warzywnymi musami, sałatki, kąski kurczaka na ostro... W ilościach przeliczanych odpowiednio na taką ilość osób, jaką gościliśmy. Wszystko podane w formie szwedzkiego stołu.



A po wszystkim, kiedy Goście pojechali do domu, a Chopcy zasnęli... usiadłam z kieliszkiem wina w ręku, przykryłam się kocykiem i pomyślałam sobie, że nie ma nic piękniejszego niż wspólne chwile. A jeśli jeszcze mamy wokół piękne dekoracje to już w ogóle sama przyjemność.

Mam nadzieję, że podobał Wam się mój wpis? Koniecznie dajcie znać!
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka

19 maj 2017

Mamo, jesteś fajna! vol. 2

Czasami o sobie zapominam. O własnych, prostych przyjemnościach. O pięknie pachnących kosmetykach, o subtelnej biżuterii czy ładnych (i praktycznych! No nie umiem inaczej...) dodatkach. Pomyślałby kto: "Phi, przecież to nieistotne. Są ważniejsze rzeczy!". Jasne, oczywiście że są. Najważniejsza jest spokojna codzienność, zdrowie bliskich i wiara, że jutro też będzie dobrze. Oczywiście! Czasem jednak warto w tym wszystkim znaleźć chwilę, na przyziemne przyjemności. Oprócz bycia Mamą w głębszym tego słowa  znaczeniu, jestem też po prostu KOBIETĄ, która potrzebuje odrobiny dopieszczenia. 









Na to dopieszczenie zasługuje każda z nas. Zachęcona pozytywnym odbiorem zeszłorocznej akcji, w porozumieniu z Lassig Polska, Ministerstwm Dobrego Mydła, IOSSI, Fridge by Yde, Annabelle Minerals i Panama Jewels przygotowałam dla Was niespodziankę. Tym razem, tak jak rok temu, chciałabym sprezentować jednej z Was gigapakiet nagród, przygotowany wraz z markami, które towarzyszą mi na co dzień. Sama używam tych produktów i bardzo je polubiłam. Postanowiłam więc stworzyć zestaw "dla mamy", który jedna z Was otrzyma od nas z okazji "Dnia Mamy".

W zestawie znajdują się:

Kosmetyki z Ministerstwa Dobra Mydła:

  • peeling śliwkowy - mój top topów i hit hitów. Najbardziej ukochany kosmetyk ever. Skóra jest po nim gładka, miękka i odżywiona. Po użyciu nie trzeba już stosować żadnego balsamu, bo skóra jest po prostu I-DE-AL-NA! Używam od stóp do głów - dosłownie!
  • balsam baobab - wygodne rozwiązanie do kobiecej torebki. Sztyft XXL do zadań specjalnych. Na przesuszone dłonie, łokcie, kolana, stopy... gdzie tylko chcecie! 
  • olej śliwkowy - zamiast kremu do twarzy, na przesuszone końcówki włosów... T. podbiera mi go i smaruje sobie nim buzię. A potem pachnie jak marcepanowe ciasteczko!


Kosmetyki z Iossi:


Fridge by Yde :

Woda perfumowana  yde2 - nuty porzeczki mieszają się z wanilią. W moim odczuciu idealny na lato, bardzo "ciepły" i bardzo "boho". Lubię nim pachnieć. No i w końcu zapach, którego nie spotkacie na "co drugiej" osobie w mieście.


Kosmetyki z Annabelle Minerals:

Zestaw składający się z podkładu rozświetlającego, różu oraz pędzla Kabuki, idealnego do nakładania tych kosmetyków. Taki zestaw stosuję na sobie. Annabelle Minerals przekonało mnie, że można wykonać naprawdę świeży, niewidoczny wręcz makijaż, który ładnie podkreśla buzię. Mam prawie 28lat i do tej pory tak naprawdę chodziłam totalnie saute - makijaż to nie była moja mocna strona. Kosmetyki AM sprawiły, że z dużą przyjemnością sięgam po kolorówkę i delikatnie się maluję. A do tego są MINERALNE czyli nie podrażniają, nie wysuszają, wręcz "wtapiają" się w skórę.

Kolory kosmetyków wybierze wygrana Mama.


Bransoletka Panama Jewels

Śliczny, bardzo kobiecy drobiazg. Boho-must have nadchodzącego lata! Bardzo podoba mi się styl właścicielki Panamy, z przyjemnością więc przemyciłam trochę tego dziewczęco-rockowego sznytu do swojej garderoby.


Torba dla Mamy Lassig Polska

Lassig to marka, która jest moim numerem jeden w torbach dla Mam odkąd tylko pojawiła się na polskim rynku. W zeszłym sezonie używałam torby Green Label, w tym sezonie wózkowym postawiłam na śliczną, rewelacyjnie wykonaną Glam Label - ostatnio ciągnie mnie do różu, więc taką torbę wybrałam dla siebie. Jej nietypowa forma ułatwia znalezienie w przepasnym środku wszystkiego, co tylko jest aktualnie potrzebne. 

Kolor torby Glam Label wybierze wygrana Mama.

I jak? Zachęciłam Was?
Zapraszam zatem do zabawy! 

  1. Pod konkursowym zdjęciem na moim instagramie napiszcie, dlaczego jesteście fajne. Tak po prostu.
  2. Polubcie na instagramie: @agafleischer @ministerstwodobregomydla @iossi.natural.skin.care @fridge_by_yde @annabelleminerals @panama.jewels @lassigpolska
  3. Udostępnijcie zdjęcie na swoim profilu z oznaczeniem #mamojestesfajnavol2
  4. Czekajcie na wyniki, które podam na swoim instagramowym profilu w Dzień Mamy, 26.05 około 22.
Pozdrawiam Was ciepło,
Agnieszka

16 maj 2017

puzzlowy zawrót głowy! / puzzle 1-3lat.

Nie ma u nas ostatnio lepszej zabawy niż Duplo i puzzle. Niesiona na fali szaleństwa wyposażyłam Chłopców w przeróżne puzzle - od prostych, drewnianych układanek-dopasowywanek po wieloelementowe puzzle dla ciut starszych dzieci. Obawiałam się, że te składające się z dwudziestukilku elementów będą trochę za trudne dla niespełna 2,5latka (T. skończył 2 lata i 4 miesiące), ale podsunęłam mu je i... nie kryję satysfakcji, bo mój Chłopiec pięknie radzi sobie także z tymi oznaczonymi jako puzzle 3+. 
Zrobiłam dla Was przegląd ładnych, dobrze wykonanych puzzli dla dzieci 1-3 lat. Myślę, że może się Wam on przydać, bo ja na początku myślałam, że dzieci z tej grupy wiekowej są poszkodowane, gdyż nie ma zbyt wielkiego wyboru. Ach jakże się myliłam!


Nie od razu T. złapał puzzlowego bakcyla. Na początku większe układanki sprawiały mu trudność. Złościł się i rzucał elementami, których nie mógł dopasować. Ale ja uparcie próbowałam. Podsuwałam, podpowiadałam: "Spróbuj odwrotnie, a gdzie auto ma koła? A tu na dole?" Pytaniami próbowałam naprowadzić go, gdzie dopasuje element, który akurat trzyma w rączce. A teraz mam wielką przyjemność obserwować Chłopca, który sam wędruje do skrzyni, w której ułożyłam puzzle w jego pokoju, siada na podłodze z wybranym kartonikiem i słyszę tylko "Tuuuu? Niee... Tuuu? Nieeee... TU!" 









W przypadku młodszych dzieci, mniej więcej od roku do dwóch lat świetnie sprawdzają się wszelkie układanki-dopasowywanki. Zauważyłam, że T. dopiero kiedy miał ok 18mscy zaczął rozumieć o co chodzi w "układaniu" puzzli i tak od 18 do 24 mscy potrafił składać maksymalnie 4-elementowe układanki. Myślę, że u nas udało się to i tak dosyć szybko, ale podejrzewam, że jest to kwestia ciągłego "wałkowania" tematu - któregoś dnia po prostu zauważyłam,  że sprawia mu wielką frajdę, kiedy uda się złożyć biedronkę czy jakieś auto. I kiedy okazało się, że puzzle które składają się z 2-4części układa w kilkanaście sekund (!) postanowiłam, że pora na coś trudniejszego.

















Poniżej nasza selekcja - podzieliłam je na 2 części, od 1 do 2lat oraz od 2 do 3lat. 


  1. Dopasowywanka "Odgłosy zwierząt" GOKI - interesujące zarówno dla zupełnych Maluszków (mój 9miesięczniak z radością podnosi zwierzaki) jak i trochę starszch dzieci - nauka łączenia odgłosów z wydającymi je zwierzakami. Kupione już dawno temu, ale myślę że można znaleźć podobne interaktywne układanki.
  2. Puzzle 4el. "Robaczki" - Czuczu Kids - od nich tak naprawę zaczęliśmy puzzlową przygodę. Kiedy zauważyłam, że T. składa je "na pamięć" postanowiłam, że pora na kolejny krok.
  3. Dopasowywanka sensoryczna "ZOO" - Janod - ładnie wykonana, ciekawa dla małych paluszków dopasowywanka ze sklejki.
  4. Puzzle magnetyczne 2el.  "Dżungla" - DJECO - można przyczepić je do każdej metalowej powierzchni, wykonane są ze sklejki. Urocze!
  5. Puzzle sensoryczne 3el. "Zwierzątka" - Mudpuppy - świetne! Kosmate ogonki, skrzydełka z prawdziwych piórek i łądna grafika - 3elementy pozwolą wprowadzić w puzzlowy świat najmłodsze dzieciaki.



  1. Puzzle 24el. "Zwierzaki" - Crocodile Creek - piękna, trochę retro, grafika nie pozwoliła mi przejść obok nich obojętnie.
  2. Puzzle w saszetce 12el. "Pojazdy" - Mudpuppy - od nich zaczęła się "poważna" zabawa. T. uwielbia wszelkiego rodzaju pojazdy. Genialnym rozwiązaniem jest saszetka - można wygodnie zabrać je choćby na wakacje - chciałabym mieć tych saszetkowych puzzli więcej!
  3. Puzzle 12el. "Helikopter" - Crocodile Creek - ładna grafika, odpowiednia dla 2-3latka ilość elementów - musiały być nasze.
  4. Puzzle w walizce XL 12el. "Liczby" - Janod - T. bardzo je polubił. Kiedy je dostał, układał po kilkanaście razy dziennie. bardzo duże elementy są poręczne dla małych rączek. Dodatkowy atut - nauka liczb.
  5. Puzzle Jumbo 25el. "Budowa" - Mudpuppy - to były pierwsze, naprawdę skomplikowane puzzle, które podsunęłam mojemu Chłopcu. Na początku było trochę ciężko, ale teraz T. składa je fragmentami, które potem łączy w całość. Później bawimy się w opowiadanie, kto co robi.
  6. Puzzle 12el. "Straż pożarna" - DJECO - z miłości mojego Starszaka do straży pożarnej. Musieliśmy je mieć!
  7. Puzzle XXL "Mieszkańcy drzewa" - Kapitan Nauka - kupiłam, bo zaprojektowała je Ana Rudak, polska graficzka, której prace bardzo mi się podobają. Dodatkowo T. bardzo lubi zwierzaki, więc jest tu coś dla Niego i coś dla mnie.
  8. Puzzle Trio "Zawody" - DJECO - frajda w odszukiwaniu przedmiotów, których używa ogrodnik, mechanik i inni - bezcenna!
  9. Puzzle 24el. "Cyrk" - Londji - przez nietypowy kształt (po złożeniu puzzle są okrągłe) poszczególne elementy są w nieregularnych kształach. Grafika piękna, ale są jeszcze trochę za trudne - wymagają większej pomocy przy składaniu.
  10. Puzzle sensoryczne 20el. "Lodowa kraina" - Janod - duże elementy, motywy o różnych ciekawych fakturach, wyraźna grafika - bardzo je lubię!
  11. Puzzle Géant 4-6-9el. - "Misty i przyjaciele" - DJECO - ciekawe rozwiąznie: każdy motyw jest w wersji puzzle + miniaturka. Bawimy się, że miniaturki szukają swoich mam - mamy znajdują się gdy puzzle zostaną złożone.


Uwaga! Do 19.05 w sklepie Tuliluli.pl na hasło PRETTYPLEASURE otrzymacie 10% rabatu na zakupy WSZYSTKICH zabawek
Zapraszamy serdecznie!

Mam nadzieję. że mój post się Wam przyda i jeśli jeszcze nie układacie puzzli ze swoimi Maluchami to zaczniecie - dajcie się zaskoczyć tym małym Mądrym Głowom!

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka

26 kwi 2017

chłopackie kąty.

Na fali wnętrzarskich działań postanowiłam pokazać Wam kolejne zmiany. Tym razem w pokoju u T.
Zawsze pokazywałam stronę z PRLowską komodą, bo tego kąta jakoś nie mogłam oswoić. Stały tu po prostu ikeowskie Expedity z wysuwanymi, materiałowymi pudłami. Ale odkąd przyjechała do nas popielata witrynka od Woodszczęścia na nowo odzyskałam ochotę na dekorowanie tej strony pokoju. Marzyła mi się jeszcze niewielka, żółta półeczka, więc... kupiłam surową, drewnianą na Allegro i przemalowałam. Kolor to przypadek. W salonie Fluggera sprzedawca nie potrafił mi pomóc i mieszaliśmy odcienie 4 razy. Na końcu i tak wyszłam niezadowolona - z puszką farby w kolorze...ekhm. Pojechałam więc do marketu budowlanego, kupiłam biały i żółty pigment i na bazie nieudanego fluggerowskiego koloru mieszałam, mieszałam, mieszałam... aż wymieszam słonecznie żółty odcień o jaki mi chodziło. 



Lubię te kąty. Lubię mocne kolory które się tutaj przenikają. Słoneczne żółcie, morskie zielenie, ciemna szarość... I pomyśleć, że chciałam kiedyś na wskroś surowej stylizacji dziecięcej przestrzeni. No ale... nie potrafię tak. Lubię soczyście i po naszemu. Koszyczki z Lilu genialnie sprawdzają się i tutaj. W jednym mieszkają Mailegowe myszki a w drugim drewniany fotograficzny aparat, po który T. sięga jak tylko widzi, że ja robię zdjęcia.






Na początku trochę bałam się witrynki ze szkłem w pokoju energicznego 2latka. Ale T. z zadziwiającą delikatnością otwiera drzwiczki i wyjmuje ze środka książki i puzzle. Ten mebelek polubiłam tak bardzo, że chetnie "pojeżdżę" nim za jakiś czas po domu i poustawiam w innych kątach - coś czuję, że doskonale odnajdzie się także w "dorosłej" stylizacji. 

Jak Wam się podoba kolejna odsłona pokoju Starszego Brata? Koniecznie dajcie mi znać.

Pozdrawiam!
Agnieszka

Popielata witrynka - Woodszczęścia
Wiklinowe koszyczki - Lilu
Poducha supeł - Wood'n'Wool
Narzuta z bąbelkami - Tinybubbles
Metalowe puszki - Flying Tiger